Fundacja ZACZYN objęła patronatem książkę „Opowiadania i fidrygałki” autorstwa Henryka Fasta. Książka jest do kupienia na stronie wydawnictwa Warszawska Firma Wydawnicza (http://wfw.com.pl/) oraz w wybranych księgarniach. Polecamy!

Henryk Fast, „Opowiadania i fidrygałki”

  • ZBIÓR TEKSTÓW
  • ISBN: 978-83-8011-603-0
  • Oprawa: miękka
  • Liczba stron: 264
  • Premiera: lipiec 2014
  • Cena: 30 zł

Henryk Fast. Opowiadania i fidrygałki. Warszawska Firma Wydawnicza

O książce:

Henryk Fast: „Opowiadania i fidrygałki” to luźna kolekcja żartobliwych, krótkich opowiadań, skeczy i anegdotek. Słowo „fidrygałki”, umieszczone w tytule, przyszło mi do głowy w łóżku przed zaśnięciem. Przypuszczam, że figuruje ono w słowniku języka polskiego, ale choć nie jestem zupełnie pewien, co mogłoby ono oznaczać, jego żartobliwie filuterny wydźwięk zachęcił mnie do jego użycia, by podkreślić zwichrzony i często nonsensowny charakter niektórych fragmentów. Opowiadania te gromadziłem w szufladzie, czyli na twardym dysku mojego komputera w ciągu szeregu lat, aż pod wpływem znajomych, którym udostępniałem wyjątki, a którzy radzili mi, aby zamiast trzymać je w schowku, ukazać je, puścić na światło dzienne w formie tomiku. Czytelnik znajdzie tu ciekawostki o charakterze humoru abstrakcyjnego, spreparowane niedorzeczności, aluzje zaczepne, przewrotne, małe parodie. Ilustracja na okładce oddaje przy tym mój stosunek do niniejszego zbiorku.

Więcej: http://wfw.com.pl/ksiegarnia/ksiazka/1202

O Autorze:

Henryk FastHenryk Fast – studiował na Uniwersytecie Wrocławskim, na którym później przez krótki okres był adiunktem. Doktorat uzyskał w Instytucie Matematycznym PAN w Warszawie. Po wyjeździe do Stanów Zjednoczonych kontynuował karierę naukową jako matematyk na tamtejszych uniwersytetach, najpierw jako assistant professor na uniwersytecie Notre Dame w stanie Indiana, a później jako profesor na Wayne State University w stanie Michigan. Jest autorem prac matematycznych, głównie z dziedziny funkcji rzeczywistych, zbioru limeryków i książki autobiograficznej „Fragments of a Forgotten People”. Obecnie mieszka w Warszawie. W 2013 roku powstał film dokumentalny „Niewiadoma Henryka Fasta” (reż. Agnieszka Elbanowska) – historia mężczyzny poszukującego szczęśliwej miłości.

Fragment:

Bóg zła

Oto kawałek zasuszonego drewna na mojej płycie kominkowej. Spójrzcie nań, gdyż zna on ciekawą historię. Pozwólcie mi opowiedzieć, skąd on pochodzi i jak się tu dostał.

Jak wszem wiadomo, byłem od lat zbieraczem ciekawych, niecodziennych obiektów, w poszukiwaniu których zjechałem cały świat. Ten oto kawałek przywiozłem z Tasmanii, gdzie zakupiłem go od tubylców. Mieli oni o nim rzeczywiście niezwykłą legendę. Wedle tej legendy był to w swoim czasie bumerang używany do polowań na kangury przez młodego myśliwego z ich szczepu.

Pewnego razu myśliwy ów zabił nim dzieciątko kangura w obecności kangurzycy matki. Kangurzyca kochała bardzo to dzieciątko i była po jego utracie w rozpaczy. Będąc w stanie skrajnego przygnębienia, zabrnęła w gęsty dziki busz w poszukiwaniu tasmańskiego diabła, znanego również tubylcom jako bóg zła. W końcu go spotkała i zaoferowała mu swą duszę (kangurzą duszę) w zamian za zemstę za śmierć jej dziecka. Diabeł przyjął jej ofertę. Od tego czasu, gdy którykolwiek z myśliwych szczepu ciskał tym bumerangiem za zwierzyną, ten, mijając cel po kolistym obiegu, wracał, zabijając lub raniąc samego myśliwego.

Gdy to się zaczęło powtarzać, rada starszych szczepu uznała, że to sam bóg zła wstąpił w ten bumerang. Nie używali go dłużej do polowań, lecz zbudowali dlań w centrum wioski kamienny ołtarz i położyli bumerang na tym ołtarzu. Wraz z każdą zmianą księżyca cała wioska tańczyła dookoła ołtarza, upraszając boga o przebaczenie i o złagodzenie swego złego temperamentu. Kiedy w trakcie moich poszukiwań zdarzyło mi się odwiedzić tę wioskę i usłyszeć ową legendę, zdecydowałem się zakupić ten bumerang. Zaoferowałem bardzo dobrą cenę i dobijając targu ze starszymi wioski, nie mogłem nie zauważyć, że i oni w rzeczy samej byli nie od tego, żeby przelać własność owego przedmiotu na białego człowieka z dalekich stron.

No i dobrze, obecnie go posiadam. Spoczywa sobie spokojnie na marmurowej płycie nad moim kominkiem. Jeśli mam być zupełnie szczery, w pewne zimowe wieczory wpatrując się samotnie w bujające na kominku, skaczące i przyjmujące najróżniejsze kształty, płomienie, gdy dodatkowo usłyszę dochodzące z kominka nieokreślone dźwięki, podnoszę się z mego wygodnego fotela, wyciągam się i dokonuję wokoło kominka kilka podskoków dzikiego tańca. Na wszelki wypadek…