Plac Hallera został zaplanowany jako lokalne centrum osiedla Praga II. Osiedle przez lata funkcjonowało jak dzielnica autonomiczna – z własnymi szkołami, przedszkolami, kinami, gastronomią, księgarnią, dużą ilością sklepów wszystkich branż. Plac tętnił życiem.
Agresywne wejście wolnego rynku wywołało efekt widoczny w wielu miejscach w Polsce – większość funkcji wyssały centra handlowe w blaszanych barakach, a w reprezentacyjnych punktach są dziś prawie wyłącznie banki, apteki, sklepy z alkoholem i duża ilość pustostanów.
Fundacja Zaczyn zorganizowała spotkanie władz dzielnicy, ekspertów i mieszkańców, by wspólnie zastanowić się, jak ożywić tę okolicę. Dyskusja ujawniła wiele linii podziałów, zarówno między decydentami, jak między mieszkańcami.
Zastępca burmistrza dzielnicy, Jarosław Sarna sprawiał wrażenie jakby uznał, że “sorry, taki mamy klimat, Praga ma złą opinię, trudno o najemców, a i mieszkańcy są trudni”. Miasto sprzedało większość lokali użytkowych, a tam, gdzie nimi zarządza, wspólnoty często nie chcą ich wynajmować. Mieszkańcy wolą bezproblemowych najemców, takich jak biura. Pomimo sprofilowanych przetargów na tanią gastronomię, nie udało się otworzyć baru mlecznego, ani jadłodajni Fundacji Kuroniówka – choć bardzo byłyby potrzebne w zubożałej dzielnicy. Również duży sklep spożywczy został oprotestowany przez wspólnotę mieszkaniową.
Marek Jasiński z Komitetu Obrony Lokatorów postulował, żeby wspólnoty partycypowały w zyskach z najmu lokali użytkowych, bo dziś nie mają z tego nic, więc nic dziwnego, że wolą pustostany. Senator Marek Borowski, proponował, by wspólnoty, które nie blokują wynajmu miały pierwszeństwo do dotacji miejskich do funduszy remontowych. (Burmistrz mimo to stwierdził, że z sali nie padają żadne konstruktywne propozycje.)
Dyrektorka Zarządu Gospodarowania Nietuchomościami Barbara Sasin przekonywała, że nauczone złymi doświadczeniami władze dzielnicy organizują teraz więcej konsultacji. Dzięki temu udało się wreszcie wynając pusty od lat, duży lokal na rogu Jagiellońskiej i Pl. Hallera. Będzie się w nim znajdować Centrum Wielokultorowe, z kawiarnią i miejscem otwartych spotkań, dostępne dla wszystkich mieszkańców. Niestey okazało się, że wśród niektórych uczestników spotkania wzbudzilo to lęk, że okolica będzie mieć przez to jeszcze gorszą opinię i nikt innych lokali nie wynajmie. Pojawiła się wręcz sugestia, by Centrum Wielokulturowe i obecny na placu punkt pomocy osobom chorym psychicznie przenieść w boczną ulicę, obok punktu skupu złomu. Część sali głośno zaprotestowała, ale najwyrażniej można się obawiać kolejnych objawów wrogości. Już teraz powinno się organizować spotkania i warsztaty mieszkańców z imigrantami, którzy będą tworzyć na placu swój ośrodek.
Kolejną kwestią sporną okazało się wpisanie pl. Hallera do rejestru zabytków. Niektórzy mieszkańcy tę decyzję popierali, domagając się wręcz większych ingerencji w estetykę przestrzeni publicznych. Inni narzekali na wstrzymanie planów termoizolacji styropianem. Niestety burmistrz najwyrażniej podziela pogląd, że wpisanie do rejestru zabytków to błąd. Barbara Jezierska, była konserwator, przedstawiła szereg walorów, które warto chronić w tym zespole architektoniczym, ale odżegnywała się od koncepcji, by koszty ochrony przerzucać na mieszkańców. Wskazywała, że władze lokalne mogą starać się o dotacje z Ministertwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Przekonywała też, że zabytki socrealizmu są już atrakcją turystyczną i dzielnica może tylko zyskać na zachowaniu ich w historycznej formie.
Wątek ochrony architektury wywołał kolejną sporną kwestię symptomatyczną dla polskich miast – grodzenie ogólnodostępnych terenów. Część współnot chciałaby postawić w wielkich łukach zamykane bramy, inni mieszkańcy są temu zdecydowanie przeciwni. Maciej Czeredys, urbanista, autor planu miejscowego dla tego obszaru, zapewnił, że otwarty charakter osiedla został wpisany do planu, który jest miejscowym prawem.
Dyskusji przysłuchiwal się wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski. Wprawdzie nie zabral głosu publicznie, ale rozmawiał z organizatorami po spotkaniu. Zgodził się z opinią, że władze muszą prowadzić bardziej aktywną politykę i wolny rynek nie wszystko załatwi. Miasto wprowadziło program tymczasowego wyjajmu pustostanów, skorzystało z niego na razie kilkanaście podmiotów. Przede wszystkim jednak opracowany został plan rewitalizacji Pragi. Razem ze Stowarzyszeniem Architektów Polskich SARP przygotowana została długofalowa strategia, która zostanie ogłoszona jesienią. Cieszy nas deklaracja, że rewitalizacja nie ma oznaczać gentryfikacji dzielnicy, ma wręcz jej zapobiegać.
Plan rewitalizacji obejmuje XIX-wieczną część Pragi. Okolice placu Hallera moglyby z niej pośrednio skorzystać, ale to nie stanie się samo. Potrzebujemy aktywnych władz dzielnicy, wierzących w jej potencjał.
Magda Mosiewicz